Jak ogień i woda
Nie potrafię powiedzieć jak to się stało, że na dwóch synów, których urodziłam przed wieloma laty, jeden jest zupełnie inny od drugiego. Niby obydwaj posiadają tą samą matkę i tego samego ojca, obydwaj wychowali się w jednakowych warunkach, a jednak Miłosz jest zupełnie inny od Marka. Jako bliźniaków łatwo ich było nie wyróżniać pod żadnym względem – to, co dostawał jeden dostawał i drugi, a zasady obowiązujące Miłosza zawsze obowiązywały również Marka.
Mimo stosunkowo jednakowych podstaw do rozwoju, moi dwaj synowie różnią się jak dzień i noc. Miłosz to ten bardziej ułożony i ustatkowany. Przez całe życie wiedział, że pójdzie na studia i dostanie dobrą pracę. Nie miałam z nim najmniejszych problemów ani pod względem nauki, ani zachowania. Zawsze był grzeczny, miły i ułożony. Teraz pracuje jako administrator systemów informatycznych Stalowa Wola i bardzo lubi swoją pracę.
Marek to z kolei niespokojny duch, któremu z nauką zawsze było nie po drodze. O ile Miłoszowi w nauce nie trzeba było pomagać, o tyle Marek cały czas wymagał naszej uwagi. Szkołę średnią skończył ledwo, ledwo, a na studia wyższe w ogóle nie poszedł. Przez ostatnich kilka lat podejmował różne prace, z których żadna mu się nie podobała. Jego marzeniem są podróże po świecie i fotografia, w której jest całkiem dobry, ale nie najlepszy. O dziwo, moi synowie mimo ogromnych różnic charakteru świetnie się ze sobą dogadują i zawsze są dla siebie wsparciem.