Postanowiłem, że swoją pierwszą pensję na stanowisku administratora systemów wydam na jakiś fajny, weekendowy wyjazd ze znajomymi, który będzie swoistą nagrodą za trud włożony w przygotowanie się do procesu rekrutacyjnego i zdobycie upragnionego stanowiska. Zasługuję na to, by móc przez trzy dni odprężyć się na łonie natury i złapać oddech przed rozwojem kariery administratora.
Proces rekrutacyjny, w którym brałem udział zajął mi bardzo wiele czasu i pochłonął wiele nerwów. Gdy przypomnę sobie jak bardzo wszystko było rozwleczone w czasie, to dziwię się sobie, że nie zrezygnowałem z udziału w rekrutacji i nie postanowiłem skupić się na dalszych poszukiwaniach. Może gdzieś w głębi duszy przewidywałem, że cały ten długotrwały proces może się dla mnie skończyć pozytywnie.
Od chwili otrzymania zaproszenia na pierwszą rozmowę kwalifikacyjną do czasu zdobycia posady administratora minęły prawie dwa miesiące. W tym czasie uczestniczyłem w zaledwie trzech rozmowach kwalifikacyjnych, odległych od siebie o lata świetlne. Za każdym razem gdy już wyzbywałem się wszelkiej nadziei na dalszy etap rekrutacji, nagle odzywał się telefon z zaproszeniem na następną rozmowę. Nadzieje ponownie się we mnie rozbudzały, by nieco osłabnąć po tygodniach oczekiwań na decyzję komisji, administrator systemów informatycznych Gdańsk. Może pracę administratora dostałem tylko dlatego, że jako jedyny nie znalazłem w tym czasie innego pracodawcy. Może pozostali kandydaci zniechęcili się i zrezygnowali?