Problem z angielskim
Angielski nigdy nie był moją mocną stroną, dlatego w pracy administratora systemów bardzo cierpię przez konieczność codziennego kontaktu z tym językiem. Wiem, że jako absolwent informatyki powinienem być przyzwyczajony do tego, że bardzo często używam języka angielskiego, jednak zawsze robię to z pewnym ociąganiem i niechęcią. Nigdy nie byłem orłem z języków obcych i przez to cierpię całe życie. O ile przyswajanie wzorów matematycznych czy jakichś zasad fizycznych przychodziło mi z wielką łatwością, o tyle wbijanie do głowy anglistycznych regułek i nauka słówek to moje pięty Achillesowe.
Chociaż bardzo staram się ukrywać swoją niechęć do angielskiego, nie udało mi się oszukać prezesa, który już po paru miesiącach mojej pracy zauważył, że nie radzę sobie z angielskim tak, jak powinienem. Szef zasugerował, bym na koszt firmy poszedł na kurs technicznego angielskiego, za co podziękowałem i obiecałem, że w najbliższym czasie poszukam czegoś ciekawego. Obietnica ledwo przeszła mi przez gardło, bo gdy pomyślę, że czeka mnie kilka miesięcy obowiązkowej nauki angielskiego to oblewają mnie zimne poty i mam ochotę rzucić się pod pociąg.
Jakoś radzę sobie w pracy administratora bez płynnego angielskiego, dlatego nie rozumiem dlaczego mam iść na ten kurs. Podejrzewam jednak, że jeśli nie udowodnię prezesowi, że chcę się kształcić i rozwijać swoje anglistyczne umiejętności to dość szybko pożegnam się z pracą administratora, administrator systemów informatycznych Poznań.