Nie wyobrażacie sobie na czym ostatnio przyłapałam administratora systemów zatrudnionego w naszej chorzowskiej firmie! Dwa tygodnie temu nagle zaczęłam mieć duże problemy z firmowym komputerem, z którymi nie mogłam sobie poradzić. Próbowałam przez jakiś czas samodzielnie uporać się z problemami, stosując jakieś przywracania systemu jednak moje wysiłki były bezowocne. W obliczu niemożności dalszego korzystania z komputera musiałam o pomoc poprosić administratora. Najpierw próbowałam go dorwać przez telefon, co jakiś czas wykonując nowe połączenia, jednak po drugiej stronie linii telefonicznej nikt się nie zgłaszał. Gdy moje zdenerwowanie sięgnęło zenitu postanowiłam, że skoro Mahomet nie przyszedł do góry, to góra przyjdzie do Mahometa i tak na niego nawrzeszczy, że już zawsze będzie odbierał telefony. Nie wiem co to za polityka, żeby starzy ludzie musieli się fatygować do młodych zamiast odwrotnie. Ten świat zszedł na psy.
Gdy wygramoliłam się sprzed swojego biurka i udałam do pokoju, gdzie normalnie przebywał administrator, początkowo wydawało mi się, że w biurze nikogo nie ma. Światła były zgaszone, komputer szumiał jednostajnie. Pomyślałam, że ten obibok, administrator poszedł gdzieś sobie i nie przejmuje się sprawami innych. Dopiero gdy kątem oka zauważyłam jakiś nieruchomy kształt na fotelu domyśliłam się, że administrator postanowił uciąć sobie słodką drzemkę w trakcie pracy, administrator systemów informatycznych Chorzów. Chociaż momentalnie popadłam w furię, postanowiłam nie budzić go od razu tylko migiem poleciałam po prezesa, żeby pokazać mu jakich pracowników zatrudnia!