w41

W tym roku koleżanka z pracy zorganizowała firmowe rozdawanie prezentów z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Początkowo byłem temu pomysłowi przeciwny, jednak im dłużej o tym myślałem tym bardziej mi się podobało. Na początku grudnia zrobiliśmy losowanie nazwisk i ustaliliśmy, że na prezenty nie można wydać więcej niż 70 zł. Nie za dużo i nie za mało. Ja w pierwszej  turze losowania wybrałem sam siebie (co oczywiście było wbrew regułom zabawy), a drugi raz wyciągnąłem nazwisko koleżanki, która wymyśliła zabawę w prezenty. Ważną zasadą dotyczącą  bawienia się w Świętych Mikołajów było nie mówienie kto kogo wylosował. Każdy w prezencie przeznaczonym dla obdarowywanego miał zawrzeć jakąś wskazówkę, która będzie mówiła od kogo ten prezent jest.

Jako facet i administrator systemów informatycznych Piła nie mam zielonego pojęcia co lubią kobiety, dlatego przy wyborze prezentu pomogła mi żona. Aby jakoś wskazać na siebie i pomóc koleżance wytypować osobę, która zrobiła jej prezent świąteczny kupiłem jej kubek z aplikacjami w postaci nazw języków programowania. Wydaje mi się, że to bardzo czytelna wskazówka.

Nie mam pojęcia kto mi robi prezent. U nas w firmie rzadko tajemnice pozostają tajemnicami, ale w tym przypadku nikt nie puścił pary z ust. Zapowiada się fajna zabawa!